sobota, 14 czerwca 2014

That's how we roll: Mean Corpuscular Volume

Witam!
MCV to skrót od Mean Corpuscular Volume czyli medycznego terminu oznaczającego wskaźnik średniej objętości krwinki czerwonej. Czy coś takiego. Grunt że nie mam pojęcia czemu Dacia nazwała tak wersję kombii swojego poczciwego Logana. Że niby zmieści się do niego sporo ludzi a ludzie mają czerwone krwinki? Bessęsu.

Pamiętam że kiedy Dacia wchodziła na rynek, w duchu gratulowałem Renault pomysłu i wieszczyłem mu spory sukces. Pomysł wykupienia wschodnioeuropejskiej marki i uruchomienia jej jako linii budżetowych, prostych samochodów z powodzeniem zrealizowały VW (Skoda, która w zamierzeniu miała być budżetowa ale gdzieś w trakcie zaczęła próbować być prestiżowa) i Renault właśnie. A nam, Polakom, pozostaje jedynie smutno westchnąć nad faktem że FSO miało nieco mniejsze szczęście do inwestorów. Tak czy siak, cała obecna gama Dacii wygląda nad wyraz sensownie i głównie ze względu na cenę, sprzedaje się jak świeże bułki w Lidlu.

Przód na spory plus
Ostatnio, podczas eventu pt. "Dni Dacii" miałem okazję jeździć nowym Loganem w wersji kombi. Z zewnątrz jest to samochód który mnie osobiście się podoba. Fajna masywna atrapa chłodnicy, zderzak mało ostentacyjny i estetyczny, linia nadwozia klasyczna. Generalnie prosto, mało wulgarnie i na temat czyli kwintesencja dobrego samochodu. Co prawda nadwozie ma dwa mankamenty w tylnej części ale są one na tyle niewielkie że można przejść nad nimi do porządku dziennego. Jest to szyba rozmiarów mikroskopijnych i zupełnie ujemne estetycznie wykończenie klapy bagażnika. Największym kłopotem jest tylna szyba przez którą, z powodu braku tak niezbędnych niektórym kamer cofania, należy wyglądać cofając auto. Tak, uwierzcie mi. Kiedyś cofając naprawdę patrzyło się przez tylną szybę. Całę szczęście że dziś wystarczy tylko wrzucić wsteczny, zerknąć w kamerę i już można na pełnym ogniu jechać do tyłu. Oczywiście przesadzam ale krew mnie czasem zalewa kiedy obserwuje manewry niektórych "kierowców" na parkingach. Tak więc rzeczona tylna szyba jest mikra i znacząco owo cofanie utrudnia. Poważny minus dla takich ludzi jak ja którzy lubią mieć pełen obraz tego co dzieje się wokół auta a nie siedzieć jak sardynka w puszce.
Secundo, rzeczona klapa bagażnika. Kto, na litość białych bogów pozwolił na produkcję tej blendy z napisem LOGAN MCV???? Przecież to wygląda jak wykonane na zajęciach ZPT w szkole podstawowej nr.5 im. Janusza Korczaka w Garwolinie. Litery są tak zrobione że wystarczy przejechać paznokciem i nadruk schodzi. Oczywiście nie spodziewam się w aucie za te pieniądze nazwy modelu zapisanej złotymi zgłoskami ale to jest poniżej pewnej jakości.
Tak wiem, czepiam się

Inna sprawa jest taka, że pod tą klapą kryje się naprawdę spory bagażnik. Nie jest to może rozmiar Golfa ale myślę że dla rodziny z dzieckiem w zupełności wystarczy. Wszystkie te poduszeczki, pieluszki, kremy, gerberki i cały ten syf który należy zanabyć mając dziecko, powinien wejść bez żadnego kłopotu a i wózek można by jakoś wkomponować. Próg załadunku nie jest wysoko. Szkoda tylko że zrezygnowano z bardzo praktycznego rozwiązania z poprzedniego modelu a mianowicie z dwuskrzydłowych otwieranych na boki dzwi. Trzeba przyznać że nieco tego brakuje, ale rozumiem że teraz rolę modelu bardziej użytkowego spełniać ma Dokker.
Pod względem ładowności nie mam nowemu Loganowi nic do zarzucenia,
Przesuwając się jednak ku przodowi auta trafiamy na tylną kanapę. I tu łapiemy mały zonk. Bo o ile jeszcze miejsca na nogi i głowę jest dosyć to fotele zostały chyba zaprojektowane przez specjalny wydział rumuńskiego Securitate (czyli odpowiednika naszego SB) jeszcze za czasów Ceaușescu. Żeby nie było że nie wiem o czym mówię. Po teście poszedłem i wsiadłem jeszcze na chwilę do stojącego w salonie egzemplarza MCVki. Posiedziałem z tyłu z 15 minut. A potem wysiadłem i stwierdziłem że nie życzę tego najgorszemu wrogowi. Tylna kanapa zaprojektowana została najwyraźniej dla ludzi o wzroście poniżej 170 cm. Jeżeli natomiast nie jesteś karłem ani Koreańczykiem to masz spory problem. Powiem szczerze że ostatni raz czułem się tak w Atosie Prime który nie miał z tyłu zagłówków. 
Cały niesmak wywołany posiedzeniem z tyłu znika jednak od razu gdy tylko usiądziemy w fotelu kierowcy. Przednie fotele są wygodne, oferują niezłe podparcie ud oraz trzymanie boczne i momentalnie wywołują w użytkowniku pytanie "Jak można było tak spieprzyć tylną kanapę?". Konsola środkowa w porównaniu z poprzednim modelem to zupełnie inna galaktyka. O ile wnętrze pierwszej generacji wyglądało jak zaprojektowane i wykonane w Petrochemii Płock o tyle nowa deska rozdzielcza jest czytelna, dobrze wykonana i ma panel klimatyzacji umieszczony na sensownej wysokości. A nie tak, że manipulując przy nim można rozbić się na słupie, jak miało to na przykład miejsce w testowanym kiedyś Golfie. Oczywiście tworzywa są dosyć tanie ale nie rzuca się to w oczy i zupełnie nie przeszkadza. A sądzę że szczególnie nie przeszkadza to ludziom którzy wciąż pamiętają ile zaoszczędzili kupując Dacię zamiast np. Folcwagena.
"Bagażnik XXL. Cena XXS". Damn right
Pod maską, testowanego egzemplarza siedział sobie wygodnie dizelek 1.5 dCi. Jedzie? Jedzie. I właściwie tyle warto o nim powiedzieć. Nie jest ani zbyt wolny ani bardzo dynamiczny. Zbyt cichy ani zbyt głośny. Ot taki tam silnik. Jedyną zaletą są iście niewielkie ilości paliwa które ów silnik spożywa. Z drugiej jednak strony to co zaoszczędzimy na paliwie prawdopodobnie wydamy później w serwisie. Ta jednostka jest bowiem słynna ze swoich obracających się panewek i gumowego wału korbowego. Dość powiedzieć że to podobna kategoria co 1.4 TSI czy 2.0 TDI PD z koncernu VAG. Potencjalni nabywcy Logana lepiej zrobią rozważając zakup niezawodnego 75 konnego 1.2 16V. Można od razu z gazem.

Podsumowanie
Logan to kawał auta za psie pieniądze opakowany w estetyczne nadwozie. Jeżeli zamiast 1.5 dCi miałby jeszcze pod maską benzynowe 1.2 to należy go brać i na nic się nie oglądać. Na samochód rodzinny nada się idealnie. A na tylnej kanapie zawsze można posadzić teściową...

4 komentarze:

  1. Kolejna obiektywna recenzja Dacii...wnioskuję, że wystarczyłoby zeszlifować napis na tylnej klapie, obniżyć kanapę i...mamy samochód idealny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie ukrywałem i nie będę ukrywał że mój stosunek do Dacii nie jest obiektywny. To jest po prostu cholernie sensowny samochód. Chociaż sam brałbym sedana. Do tego co wymieniłeś dorzucił bym diesla 1.5 który jest do wywałki i tak, mamy samochód prawie idealny dla kogoś kto potrzebuje jeździć tanio i dużo

      Usuń
    2. Właśnie, ten 1,5dci...
      Z moich osobistych oraz obserwowalnych doświadczeń mogę powiedzieć, że oprócz straszliwego dźwięku na zimno, przypominającego mercedesowski symbol awaryjności, czyli Atego Mk1 (tzn. zaraz się rozpadnie!), to nie widziałem jakichś większych problemów z tymi silnikami. A widziałem takie, które miały nalatane kilkaset tysięcy, katowane w kurierce.

      Usuń
  2. Rzeczywiście byliśmy w tym samym miejscu. Ja się bujnąłem Dokkerem stojącym obok. Szkoda, że się minęliśmy ;-)

    OdpowiedzUsuń