czwartek, 26 czerwca 2014

Zgubiłem się na Pradze czyli III Rajd Złomnika

Dobry,
jestem w sporym niedoczasie stąd to przesunięcie relacji o kilka dni. Jak już pewnie wiecie, w zeszłą sobotę odbył się trzeci rajd samochodowy organizowany przez Notlaufa prowadzącego Złomnik. Poprzednie edycje odbyły się na Ursynowie i w tzw. Lemingradzie czyli w nowo wybudowanym Miasteczku Wilanów. Tegoroczna impreza miała miejsce po drugiej stronie Wisły na Gocławiu, czyli w okolicy którą znam słabo i odwiedzam dość rzadko.
 Oczywiście zdążyłem się zgubić jeszcze zanim dojechałem na miejsce startu na parkingu przy Majdańskiej. Miało to swoje plusy o tyle, że obejrzałem sobie pięknie wrośniętą klasę S W220 na obowiązkowo opadniętym pneumatycznym zawiasie. W końcu po tułaczce ulicami w stylu Afrykańska, Brazylijska czy Międzynarodowa, dotarłem do celu. Inna sprawa że gdybym nie siadł w pewnym momencie na ogonie czarnemu Taunusowi to pewnie na miejsce bym nie trafił.
Na niewielkim parkingu, powoli zbierały się już załogi. Czasem, ze względu na gabaryty aut i fakt że miejsca było niezbyt wiele parkowanie wymagało od kierowców sporej ekwilibrystyki. In plus trzeba zaliczyć sporą frekwencję (część załóg z listy rezerwowej do końca liczyło na miejsca zwolnione przez rezygnujących), ciekawe i nietypowe fury oraz fakt, że niektórzy wbili całymi rodzinami (jak chociażby załoga czerwonego Transita gdzie reprezentowane były trzy pokolenia) lub z licznymi zanjomymi. Atmosfera przedstartowa była doskonała. Pojawił się kolega Basista za Kierownicą który razem z wybranką wystartował Madzią z numerem 43. Podobno był też twórca Mchu i Patyny ujeżdżający przepiękną białą 405 ale niestety nie dane mi było poznać. Sam imć Notlauf z paki wielkiej, festyniarskiej Toyoty Hilux dyrygował rozdawaniem pakietów startowych.
Pora na szybki przegląd aut które ustawiły się na starcie.
Nie zważajcie na znaczek. To był Merkur  XR4Ti
 Golf, wiem nic pięknego.
 To wspomniany już Merkur od strony zadniej a do kompletu Malczak i idiotycznie zglebiony Golf jedynka. Zabawna musiała być jazda tak obniżonym autem przez ten pierdyliard progów zwalniających które były na trasie.
 Ta biała Łada w tle na WABach stała kiedyś niedaleko Arkadii wrastana przez grzyba. Gadałem z obecnym właścicielem który odkupił ją po tym jak starszy pan wgniótł prawy przedni błotnik i uznał że nie powinien już jeździć.
 Czy tylko ja widzę pewne podobieństwo?
 Te bliźniacze 205 Cabrio były świetne.
 Klasyg Prylu, czy to wersja LUX?
 Yugo z Garwolina
 Subaru Libero słynne z testu Złomnika
 A kolejne załogi docierały na miejsce.
 Niby nic specjalnego ale...
 ...patyna na lusterkach bezbłędna
 DHL nie brał udziału :)
 Hipstersko wyglądająca załoga przyjechała Hyundaiem Pony na czarnych
 Coraz więcej było także Krokodyli
 Jedną z ozdób rajdu był jednak ten Rekord
 Podwójne widzenie

 Ekipa Stada Baranów. Volvo 340 z variomatic'iem
 Wspomniany, rodzinny Transit

 Ciekaw jestem jak on cokolwiek widzi przez tą szybę.
 A z boku, niepozornie przycupnął sobie najprawdziwszy Polonez Coupe. Cholernie rzadki model prosto z okładki Classicauto prezentował się naprawdę nieźle.
 Panda Selecta. Zachodziłem w głowę co to znaczy.
 I co się okazało? Że to Panda z automatem.
 Klasyk późnego PRL...
 Ekipa Baleronem z przyczepą i betoniarką zrobiła rajd. A najlepsze były naklejki "Caro" na słupkach C.
 Kolejny rodzyn czyli Cinquecento Soleil z faltdachem.
 POLOnez...
 Piękny Wartburg z lat '50
Po odebraniu numerów, pakietów startowych i butelek oranżady załogi zalogowały się do aut i zaczęły się ustawiać w kolejkę do startu. Poskutkowało to niemal biblijną apokalipsą i niesamowitym bałaganem kiedy to wszyscy jeździli we wszellkich kierunkach próbując ustawić się we właściwej kolejności.
Startuje kolega Basista za kierownicą Madzisławy
Ja jako, że nie posiadałem samochodu który spełniałby wymagania rocznikowe (maks. rocznik 2000) dołączyłem do ekipy z Częstochowy śmigającej brązową Ładą 2107. Chciałem podziękować Kubie i Piotrkowi za przyjęcie na pokład i mam nadzieję że jakoś bardzo nie przeszkadzałem :)
A tu Ładzina w towarzystwie Poldka Coupe i Piotrek z Kubą naklejający numer startowy.
Wskoczyłem więc na tylną kanapę, która zresztą okazała się cholernie wygodna, i zająłem się przydzielonym mi odpowiedzialnym zadaniem a mianowicie wyszukiwaniem wzdłuż trasy miejsc uwiecznionych na zdjęciach będących częścią pakietu startowego. Z zadania tego wywiązałem się raczej miernie bo jedna fotka umknęła mojej uwadzę.
Ruszyliśmy zatem w kierunku pierwszego punktu kontrolnego wykonując po drodze zadania w stylu "Co tu gnije?" albo "Jaki rower wisi na ścianie?". Radziliśmy sobie zupełnie nieźle i nie gubiąc się ani razu niebawem parkowaliśmy obok pierwszego punktu kontrolnego. Zadaniem jakie stało na nim przed załogami było określenie roku produkcji Poloneza Caro, Malucha Happy Enda oraz Kanta jeszcze na pionowych tylnych lampach.
Załogi przyjeżdżały i wyjeżdżały
 My natomiast ruszyliśmy w bój. Na zdj. Piotrek czyli nasz bezbłędny pilot.
 Który rocznik? Strzeliliśmy że 1974. I słusznie.
 Kuba ogląda Carówkę z rocznika, jak wydedukowaliśmy 1992.
Drugi punkt kontrolny zlokalizowany na sporym szutrowym parkingu był zorganizowany wokół zielonego Passata B5 kombi w obowiązkowym TDIku. Zadaniem startujących było określenie licznikowego przebiegu auta, który w ramach utrudnienia nie był cofany. Skojarzyłem oczywiście, że jest to egzemplarz z Motorowego Projektu Passat ale za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć przebiegu. Odpowiadając pomyliliśmy się o 90 tys. km. a zielony Pasek miał nawinięte 340 tys.
 Obok stało takie CACko ale niestety nie brało udziału w rajdzie.
Trzeci punkt kontrolny zlokalizowany był w kawiarni Mikroklimat gdzie trzeba było dopasować wnętrza do samochodów. Łatwo nie było. Stamtąd, śledzeni przez granatowe BMW ruszyliśmy do mety zlokalizowanej pod klubem Explosion na wale Miedzeszyńskim.
 Po dwukrotnym pogubieniu się odnaleźliśmy w końcu drogę do mety. Na zdjęciu poniżej wjeżdżamy na końcowy parking.
 Wspomniana hipsterska ekipa z Pony'ego
 Ktoś naprawiał Zastavę.
 Rzut oka na końcową panoramę.
 Oraz widziany na trasie Mercedes W126 na haniebnym felunku.
Trzeba przyznać że impreza była naprawdę fajna i z pewnością wpadnę na kolejną, przyszłoroczną edycję pt. "Korposzczury ze Służewca". Mam nadzieję że już własną furą. Jeszcze raz dziękuje Kubie i Piotrowi za przyjęcie mnie na pokład. Arrivederci.

10 komentarzy:

  1. Oho, bardzo podobnie było niedawno w Mińsku, też mam srogą relację do której przygotowania nie mogę się zebrać. Wena mnie najdzie to zrobię :)
    Szkoda że tą Ładę spod Arkadii ktoś kupił. Niedługo wszystkie dziadkowozy trafią do miłośników, a takich ujeżdżanych from time to time będzie brakować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej do miłośników, niż na złom.

      Usuń
    2. @Yossarian. Święta prawda.
      @Michał Czekam na relacje bo pamiętam że rok temu było grubo

      Usuń
    3. Że na złom to jasne, ale będzie smutno bez klasyków na osiedlach :)
      A rajd w Mińsku był miesiąc temu, więc jeszcze świeża sprawa.

      Usuń
  2. Częstochowa pozdrawia!
    Ahoj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpozdrawiam i mam nadzieję że widzimy sie za rok! :)

      Usuń
    2. Oczywiście.
      Czuwaj!

      Usuń
  3. Ooo, Madzia jezd gwiazdo (raz jeszcze)! Niniejszym macham pozdrawiająco elementami zdatnymi do machania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Madzia zawsze jest gwiazdo :) A mam nadzieję że za rok będę już mógł wpaść własnym wehikułem i zrobić jej konkurencję :)

      Usuń
  4. najbardziej podoba mi się poldek coupe ;)

    OdpowiedzUsuń