Ostatnio spacerując w okolicach ulicy Anielewicza natrafiłem na garaże. Garaże jak garaże. Zwykłe, jeszcze pewnie za komuny budowane, z rodzaju tych które w wyobraźni każdego miłośnika starych fur kryją wychuchane Borewicze i inne perły PRL ujeżdżane przez starszych państwa. Problem niestety jest taki, że zazwyczaj owe mityczne garaże zamknięte są na cztery spusty i nie ma absolutnie żadnego sposobu żeby sprawdzić ich zawartość. Stąd mój entuzjazm gdy tym razem jedno ze stanowisk okazało się otwarte i wytaczała się z niego Alfa 159. A obok...obok stała sobie piękna piaskowa Favoritka na czarnych blaszkach i jej dumny, zaawansowany wiekiem właściciel.
Okazało się, że Alfa należy do córki, której kierowca Favoritki użyczył garażu. Córka zabrała swoje kułore sportiwo i pojechała a ja wdałem się w pogawędkę ze starszym panem. I zostałem uraczony typową historią w grzybowym sosie. Była to opowieść z gatunku tych jakie przy każdej takiej rozmowie ale dla mnie osobiście za każdym razem to ciekawe doświadczenie. Zwłaszcza kiedy właściciel jest miłym starszym panem a nie zgrzybiałym grzybem.
Skoda została kupiona w 1991 i od tego czasu miała jednego, obecnego właściciela. Starszy pan pojechał po nią aż do Jeleniej Góry pod, wtedy jeszcze, Czechosłowacką granicę. Wogóle to jest piękne bo auto ma jeszcze szyby z napisami "Made in Czechoslovakia". A przypominam że było to raptem 25 lat temu. W przedstawicielstwie Skody w Jeleniej Górze stały same czerwone i granatowe Favoritki. Pan wziął jedyną piaskową. Przebieg ma w granicach 80-90 tys. ale jaki dokładnie to nie wiadomo bo rok temu urwała się linka od licznika. Różnica może nie być duża bo starszy pan śmiga nią tylko na przysłowiową "działeczkę". Oraz co ciekawe raz w roku ładuje do Skodovki wnuczka i ciśnie ponad 600 km w jedną stronę do Kołobrzegu na wczasy. Co razem daje ponad 1200 km w obie strony. Zazdroszczę wnuczkowi takich atrakcji bo mnie niestety nad polskie morze dziadkowie wozili Astrą G. Srebrną...
Auto jest regularnie serwisowane w pobliskiej stacji obsługi Skody. "Tam jak się pojedzie prosto i potem dwa razy w lewo i pod tym takim wiadukcikiem w prawo, wie pan". Niestety mimo, że urodziłem się na Woli to nie mam pojęcia gdzie owa stacja obsługi jest. Tak czy siak regularne przeglądy Favoritka przechodzi śpiewająco. Jak twierdzi właściciel: "Panie, oni mnie za każdym razem namawiają żebym ja się na Octavię nową wymienił, że klimatyzacje dostanę. A mnie ta klimatyzacja to nie potrzebna, wiesz pan". Podejście bardzo słuszne.
I tu dochodzimy do najciekawszej rzeczy a mianowicie faktu że Favoritka jest kompleksowo, od nowości zabezpieczona antykorozyjnie. Wszystkie spawy, łączenia blach i zagłębienia pokryto tym takim czarnym mazidłem zabezpieczającym. Pokazuje to jak fundamentalnie zmieniło się myślenie i stosunek ludzi do samochodów przez ostatnie 25 lat. Jestem ostatnią osobą która powiedziałaby że PRL i niedostatki gospodarki centralnie planowanej były rzeczą dobrą ale trzeba przyznać, że przynajmniej uczyły poszanowania do posiadanych rzeczy. Samochód był towarem luksusowym o który należało dbać bo innego nie można było kupić. Obecnie obserwujemy jak samochody stają się czymś w rodzaju czajników czy kolejnej pary butów które użytkujemy jakiś czas po czym wyrzucamy. Żaden producent nie produkuje obecnie samochodu którym będziemy w stanie po 25 latach przejechać trasę Warszawa-Kołobrzeg i z powrotem. To się po prostu nie opłaca bo ludziom wbito do głów, że lepiej dla nich będzie kupić słabej jakości samochód który po upływie okresu gwarancyjnego wymienią na nowy. A, że przy okazji będą musieli wziąć kredyt na 5 lat w jakimś niemieckim banku to już nikt nie mówi. Ja rozumiem, mamy dobrobyt i ludzi stać. Tylko czy nie lepiej mieć samochód o którym wiemy że można na nim polegać w każdej sytuacji?
Świetna , praktycznie taka sama jak moja ale ja mam czerwoną, też z 1991 i też latam nią wciąż ...
OdpowiedzUsuńoto ona
http://img9.rajce.idnes.cz/d0903/8/8405/8405503_e4bef8fd191ce612d36b9c842ae6a5b6/images/IMG_0666_1.jpg?ver=0
ps.wszystko co napiosane o dzieijszych autach to prawda z tym że ... ludzi na nie nie stać, jak by było stać to by kupowali za gotówke a nie na kredyt ...
, 105 tka na fotce i felicia tez moje ;)
Twoją Felicię oglądałem na youtube w kruzingu z Baldwinem. Przyjemne jeździdło bardzo. Co do post scriptum to w sumie słuszna uwaga, trochę źle się wyraziłem.
UsuńPozytywna i smutna, ale i pocieszająca historia...
OdpowiedzUsuńi żądam natychmiastowego wprowadzenia tak prostych silników jak ten na zdjęciu!
R4, 8 zaworów, gaźnik i 54 konie. I komu to, na boga ojca, przeszkadzało.
Usuńheh, też byłem wożony na wczasy Skodą Favorit. Tylko, że przez rodziców, a nie dziadków. No i była biała - piaskowych niestety nie było akurat dostępnych, czego bardzo żałowała moja mama. Nawet raz do Dźwirzyna, niedaleko właśnie Kołobrzegu zostałem na te wczasy zawieziony. 650km w jedną stronę :)
OdpowiedzUsuńKurde, żałuje strasznie że mnie takie atrakcje omineły. Ja parę razy miałem okazję być w Mrzeżynie, to chyba ta okolica nie?
UsuńSympatyczna historia, a favoritka patrząc na konserwację przetrwa i drugie tyle.
OdpowiedzUsuńDo Dźwirzyna to kiedyś z rodzinką co roku jeździliśmy, łącznie już odwiedzieliśmy to urocze miejsce jakieś 8 razy :)
OdpowiedzUsuńProste auto i proste naprawy. Takich historii można się nasłuchać często, gdy tylko się zagada. Pod warunkiem, że Pan nie pośle Cię z epitetami w siną dal, bo znam takie przypadki.
A, i moje drugie ulubione tablice. Po WAA :)
Świetny wpis ;-) Widać, że zrywanie linki od licznika to częsta usterka, bo w Favoritce, którą "testowałem" w grudniu, przebieg stanął przed kilku laty na 87087 km ;-)
OdpowiedzUsuńA tak btw, też się na Woli urodziłem :D
Tak, właściciel mówił właśnie że to dosyś powszechne w Favoricie. Ale stwierdził że nie naprawia bo "ja tam wiem ile jeżdżę to na co mi to" :)
UsuńA co do Woli to bardzo przyjemna dzielnica, chwalę sobie. No powiedzmy że do czasu aż muszę coś załatwić w urzędzie dzielnicy. Ale to już inna sprawa.
Oj oj oj pojechaliśmy trochę demagogią...
OdpowiedzUsuń"Żaden producent nie produkuje obecnie samochodu którym będziemy w stanie po 25 latach przejechać trasę Warszawa-Kołobrzeg i z powrotem."
Nie widzę fundamentalnego powodu, dla którego łagodnie traktowany np Peugeot 301 z prostym benzyniakiem nie miałby przetrwać 25 lat.
"A, że przy okazji będą musieli wziąć kredyt na 5 lat w jakimś niemieckim banku to już nikt nie mówi."
Z niemieckich banków, w których ludzie biorą sporo kredytów przychodzą mi do głowy tylko mBank i Volkswagen Bank, żaden z nich nie ma zbyt dużego udziału w finansowaniu samochodów...
BTW Skoda fajna, i ładny kolor, większość z nich chyba była bordowa, ten piaskowy dużo ładniejszy.
Podczas podróży służbowej, moje auto nagle odmówiło posłuszeństwa na autostradzie. W takich sytuacjach panika szybko może wziąć górę, ale na szczęście znalazłem https://kuta-autoserwis.pl/. Ich reakcja była błyskawiczna, a usługa profesjonalna od początku do końca. Mechanik był niezwykle kompetentny, szybko zdiagnozował problem i zaoferował rozwiązanie. Jestem naprawdę wdzięczny za ich szybką i skuteczną pomoc w potrzebie.
OdpowiedzUsuń