poniedziałek, 9 grudnia 2013

4 przykłady gorzkiego triumfu marketingu nad zdrowym rozsądkiem-felieton

Tutaj miał być test GMC Vandury ale niestety nie doszedł do skutku wobec czego postanowiłem was uraczyć kolejną porcją moich subiektywnych przemyśleń na tematy okołomotoryzacyjne. Dziś zajmiemy się zjawiskiem coraz bardziej nachalnego marketingu motoryzacyjnego który wdrukowując konsumentom do głów określone wzorce powoduje że kupują oni samochody niepraktyczne i w gruncie rzeczy nudne. Oczywiście robi się to pod pretekstem wyróżnienia się z tłumu i bycia takim trendy, innowacyjnym i prestiżowym.
Zapraszam.

4. Volkswagen Passat
Passat jaki jest każdy widzi. Szkoda tylko że niewielu jego użytkowników zdaje sobie sprawę jak nikczemnie złym samochodem jeżdzą. Głównym problemem flagowego modelu VW jest to ,że kreowany jest na prestiżową limuzynę, symbol sztucznego, nadmuchanego prestiżu i tego że "powiodło mi się w życiu". Mieszkańcom Międzyrzeca czy Siemiatycz wmówiono że Passacik B6 to rzecz która pozwoli im się poczuć lepszymi od sąsiada jeżdżącego jakimś japońcem. Passat w gruncie rzeczy zaskakuje gównianą jakością wykonania wnętrza i awaryjnością. Naprawdę uwierzyłeś że kupując sobie czarnego Paska B6 w TSI stałeś się posiadaczem prestiżowego solidnego auta? Nic bardziej mylnego. Właśnie wydałeś na siebie i swój portfel wyrok a twoim nowym domem stanie się twój warsztat. Pompa oleju. Blokada kolumny kierowniczej. Elektryczny hamulec pomocniczy. Pompowtryskiwacze. Te słowa wraz z cenami napraw będą ci się od dziś śniły co noc.

3. Mini Cooper
Muszę przyznać że nie lubie właścicieli Cooperów. To że masz Mini oznacza że najprawdopodobniej jesteś rozpieszczonym, hipsterskim studentem ASP którego rodzice zarobili w życiu nieco zbyt dużo pieniędzy i obecnie nie wiedzą co z nimi robić. Ja naprawdę nie rozumiem sensu wydawania 80 tys. złotych na gorzej wykonane i wolniejsze BMW. Plastiki wykorzystane do wykończenia wnętrza Mini mają chyba w standardzie funkcję przeraźliwego skrzypienia.
Odbiorców do których kierowane jest Mini najlepiej opisuje rozmowa z pewną moją znajomą która niedawno zrobiła prawo jazdy. Gdy zapytałem o to jaki samochód chciałaby dostać od rodziców jako pierwszy wóz usłyszałem "Zdecydowanie nowego Mini, oczywiście czerwonego z brytyjską flagą na dachu". Na sugestię że może warto byłoby jednak pomyśleć na początek nad czymś używanym i tańszym koleżanka spojrzała na mnie jakbym miał coś używanego zamiast mózgu...
Ja mam dobrą radę dla właścicieli Mini. Chcecie mieć nowe auto nawiązujące do kultowych modeli sprzed lat? Kupcie sobie Citroena C3 Pluriel. Dostaniecie ciekawe, dobrze wyposażone, ładne autko nawiązujące do legendarnego 2CV. Chcecie być hipsterscy? To jest Tavria. Nie bójcie się. Jazda nią nigdy nie stanie się modna...

2. Porsche Macan

Nie zrozumcie mnie źle. Ja naprawdę lubię dziwne, szalone i bezsensowne auta. Ale Audi Q7 z przodem jak żaba, silnikiem od Passata i znaczkiem Porsche jest antydefinicją czegokolwiek szalonego. Tyle w temacie. A! Zapomniałbym! Kto mi wyjaśni dlaczego nowy Macan kosztuje więcej od dużego Cayenne?
Wobec zaistniałych okoliczności samo nasuwa się nowe hasło reklamowe za które Porsche powinno zapłacić mi miliard dolarów U ES A. "Tylko pacan, jeździ Macan". Chwytliwe nie?

1. Nissan Juke


Każdy kto choć trochę zna moje poglądy motoryzacyjne wie że zwycięzca mógł być tylko jeden...Nissan Juke czyli samochód o którym istnieje tyle opinii co wypowiadających się.
Jak dla mnie Juke wygląda jak powiększony do normalnych rozmiarów plastikowy chiński samochodzik na pilota. Tu coś wystaje, tam coś wystaje. Serio, weźcie Juka, dodajcie antenę i volia...gotowe.  To auto totalnie nic sobą nie reprezentuje. Nic z niego nie widać, jest ciasne, ma słabe silniki i ogólnie próbuje udawać coś czym nie jest czyli terenówkę.  Choć oczywiście jestem świadomy, że miłośnicy klasyków za 20-30 lat będą się nim zachwycać, takie to życie podłe...
Warto także zajrzeć do środka. W Juke'u mamy do czynienia z typowym wnętrzem samochodu seryjnego, nudnym aż do bólu. Zero polotu czy innego rozmieszczenia czegokolwiek. Wnętrze jak w Micrze, Nocie czy Almerze.
Juke miał być w zamyśle czymś co wyrózni posiadacza z tłumu i pozwoli mu poczuć się innym i lepszym od sąsiadów w ich sedanach. Cóż, koncepcja ciekawa ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak seryjnie robiony samochód o wyglądzie kupy na kołach i wnętrzu rodem z Almery ma kogokolwiek wyróżnić. Chyba że brakiem gustu, wtedy zgoda.
Nie od parady auto się dorobiło ksywek takich jak Joke czy Puke.

5 komentarzy:

  1. Może i masz rację Marcinie z BeSzóstką, Makanem i Dżukiem, ale z Mini nie zawsze jest tak, jak napisałeś. Chociaż nie ukrywam, że w pewnym sensie może się kojarzyć z właśnie takim stereotypem rozpieszczonego dzieciaka, który dostał to auto na 18tkę od bogatych rodziców. Przede wszystkim Mini to nie auto kupowane z rozsądku - od tego mamy Fabie i Klija, którymi rzygamy - wszędzie ich pełno. Mini jest raczej traktowane jako samochód-gadżet, niezwykle przydatny w mieście ze względu na swoje mikrorozmiary. Plusem jest również to, że ma swojego prekursora - wyraźnie nawiązuje do Morrisa z lat 60 i to podobieństwo widać na pierwszy rzut oka. C3 Plurier również jest ładnym autem retro, ale do niczego nie nawiązuje.
    Co do ceny. Fakt, wysoka i nie przeczę temu, wręcz astronomiczna. Ale tu płaci się nie tylko za powiązania z BMW i ładny imidż - żadne auto miejskie (nawet usportowione), ale i niektóre auta sportowe nie mają takiej precyzji prowadzenia jak Mini. Osobiście nie jechałem (tak wiem, skąd mam to wiedzieć blablabla), ale o tym piszą w każdym teście, niezależnie od gazety/strony internetowej. Coś w tym musi być i nie ukrywam, że chętnie bym takiego Coopera S poupalał gdzieś na torze :)
    Dlaczego ja to wszystko piszę? Bo po prostu uwielbiam Miniaki, te nowe i starsze. I otwarcie mówię, że chciałbym sobie taką zabaweczką dojeżdżać na uczelnię, albo chociaż na stację. A w weekendy trochę się wyszaleć przy wyższym polu na obrotomierzu :)
    P.S. Nie jestem z ASP, tylko z UW. Ale czy to jakaś różnica? Obie uczelnie są naprzeciwko siebie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm oczywiście nieco generalizuje jeśli chodzi o właścicieli Mini oczywiście żeby wywołać dyskusję :) Jeśli chodzi o prowadzenie to jest to całkiem możliwe, osobiście sam też nigdy nie siedziałem za kółkiem. Z drugiej strony osoby przeze mnie opisane nie kupują raczej Coopera ze względu na prowadzenie ale właśnie z powodu tego że Mini to równie ważny atrybut "hipstera" co IPhone, Mac czy kubek z kawą ze Starbucks. Natomiast co do mikrorozmiarów tego auta to muszę zaoponować. Wystarczy porównać Mini (wys/dł/szer w mm-3630/1690/1410) z nową "pińcetą" (3546/1627/1488) która i tak jest spora jak na auto w swojej klasie. Choć oczywiście zarówno Mini jak i Fiat ustępują tu np. VW New Beetle, co do tego nie ma wątpliwości.
      Prawda jest też taka że odbiór takiego auta jak Mini to sprawa indywidualna i pewnie do kompromisu nie dojdziemy. W sumie to nawet dobrze :)

      Usuń
  2. Ciężko określić, w jakim segmencie plasuje się Mini w ogólnej klasyfikacji - A (auta małe) czy B (auta miejskie). Oficjalnie mówi się, że reprezentuje auta miejskie, a wtedy jest zdecydowanie najmniejszym zawodnikiem w swojej klasie. W mikroautach rzeczywiście już taki mały nie jest :)
    Ale z Twoją opinią, że niektórzy kupują Mini tylko po to, żeby być modnym i złapać prestiżu, to się zgodzę. I może właśnie przez to rodzą się różne spojrzenia na to auto. Jednakże z drugiej strony Cooper ma wielu fanów, którzy doceniają jego perfekcyjne prowadzenie (niczym gokart) i kupują kolejne wcielenia, zanim przeczytają jakikolwiek test. Po prostu miłośnicy marki, co się dziwić :)
    Moim zdaniem ogromny sukces rynkowy mocno zaszkodził Mini - gdyby mniej ich jeździło, zostałby bardziej doceniony. Stereotyp modnego gadżeciku, którego dostają młode dziewczęta do lansików z psiapsiółeczkami prawie całkowicie przyćmił jego bardziej "męskie" walory, którymi może śmiało się chwalić. I ja Wam mówię, że kiedyś (tylko kiedy...) pozwolę sobie zaszaleć i sprawić jakiegoś Coopera, najlepiej S. Oczywiście nie nowego, chyba że naprawdę te studia mi znajdą wyśmienitą robotę :) W sumie... i tak te najnowsze mi się mniej podobają niż pierwsza generacja "nowego" Mini, więc problem rozwiązuje się sam.

    OdpowiedzUsuń
  3. 2 uwagi - 1. Macanowi chyba jednak bliżej do Q5 niż Q7, a 2. Pluriel to jest "samo zuo" i nikt nie powinien go nigdzie polecać, może z wyjątkiem franc***ie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ad.1 Zgoda, moja mea culpa
      ad.2 Plurier to jest bardzo sensowne auto. Masz hatchbacka, kabrio i pickupa w jednym. Silniki sensowne (benzyna 1.6) i retrodesign (co niektórym się podoba, mi akurat nie). Sensowniejszy na pewno niż BMW M**i

      Usuń