poniedziałek, 9 grudnia 2013

1986 FSO Polonez 1.5 Alizé

Zjawisko reemigracji to rzadka sprawa. W jakich okolicznościach ten rzadki Polonez we francuskiej wersji eksportowej wrócił z powrotem do ojczyzny? A może nigdy z niej nie wyjechał, ponieważ prosto z fabryki sprzedano go w tzw. eksporcie wewnętrznym za dewizy? Prawdopodobnie szybko się nie dowiemy.

Wiem tylko, że kiedy jakieś 3 tyg temu minął mnie niedaleko metra Wilanowska uznałem że muszę go odnaleźć. Udało się. Stoi niedaleko Fiata 125p Kombii z poprzedniego postu.

Kurdę, dramatycznie to zabrzmiało w sumie...jak z jakiegoś Super Ekspresu :)







Wczoraj okazało się też że padający śnieg i wszechobecny mróz może mieć swoje plusy. Na mojej ulicy panowie Cytryn&Gumiak w Polonezie Caro Orciari z logo jakiejś firmy budowlanej urządzili sobie zawody driftingowe i śmigali na pełnej churwie i kuju bokami aż furczało. Powiem wam że worth seeing zdecydowanie. Duże propsy bo moim jedynym osiągnięciem motoryzacyjnym dnia wczorajszego było niemalże wylądowanie pożyczonym Passatem B6 na słupie wysokiego napięcia przy prędkości 70 km/h. Tak, wiem że nie ma się czym chwalić...

4 komentarze:

  1. Ciekawy, nie powiem. W Falenicy swego czasu za pewną bramą stało Akwarium w wersji na rynek francuski, zwana "Roseau Chardonett". Mało tego, na czarnych tablicach WAX. Niedawno zniknął, ale myślę, że w dobre ręce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy Roseau Chardonett to nie była ogólna nazwa firmy importujacej Polonezy do francji?

      Usuń
  2. Zdecydowanie wart gonienia i tropienia, szczególnie z borewiczową mordką :)
    Jest w Wawie jeszcze jeden Alizé ale młodszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo popatrz pan. Zdradzisz w jakiej okolicy? Poszukałbym.

      Usuń