Dzińdybry,
dziś w menu zamiast klasyków, jaktajmerów, rdzy i grzybopatentów mamy ładny błyszczący nowy samochodzik. Tym błyszczącym samochodzikiem się niniejszym przejechałem. Zapraszam więc na krótki test nowego Hyundaia Elantry.
Koreańskie samochody które pamiętam z dzieciństwa (przypadającego na te szalone lata dziewięćdziesiąte) były straszne. Straszne pod względem stylistyki, straszne pod względem silników, wreszcie straszne pod względem właściwości jezdnych i prowadzenia. Mój wujek był ówcześnie posiadaczem Kii Shumy. Nienawidziłem jeździć z nim tym szajsem. Serio, sto razy wolałem służbowego Poloneza Caro którego miał dziadek jednego z moich kolegów.
W tamtych czasach koreański koncern był marginalnym graczem na europejskim rynku a Accenty czy Sephie były na ulicach dość rzadkim widokiem. Obecnie zaledwie piętnaście lat później auta z koncernu Hyundai-Kia mają ponad 15% udział w rynku wśród klientów indywidualnych. Nowa generacja korporacyjnego suva sprzedawanego jako Kia Sportage i Hyundai ix35 jest najpopularniejszym modelem w tym segmencie. Nawet nasza kochana Policja przesiadła się na Ceed'y. Co spowodowało ten pęd na koreańskie auta na naszym rynku? Czy rzeczywiście warto wybrać Hyundaia zamiast konkurencyjnych aut? Sprawdźmy.
Testowany model to nowa Elantra z jedynym dostępnym w ofercie silnikiem 1.6 GDI o mocy 135 KM. O ile poprzednie generacje tego modelu stylistykę miały dość dyskusyjną, o najnowszy Hyundai prezentuje się naprawdę dobrze. Sylwetka jest spójna, dynamiczna, posiada dość silnie zarysowane przetłoczenia. Szczególnie korzystnie prezentuje się z boku dzięki dynamicznej linii okien. Niestety w walce o estetykę ucierpiały względy praktyczne. Będę się oczywiście powtarzał mówiąc że jest to cecha wszystkich obecnych samochodów ale mikroskopijna tylna szyba i słupki C o szerokości kolumn na Akropolu są znaczącą przeszkodą w jakichkolwiek parkingowych manewrach. Sytuację ratują poniekąd lusterka boczne zapewniające świetną widoczność. Wyczucie auta ułatwia także krótka i zwarta maska.
Oczywiście ta miła dla oka sylwetka wymaga także wyrzeczeń jeśli chodzi o miejsce w kabinie. Jeśli chcesz żeby twoje auto wyglądało jak "czterodzwiowe coupe" (To jest dopiero przykład nowomowy!) to licz się z tym że z tyłu będziesz mógł przewieźć co najwyżej torby z zakupami. Nie inaczej jest w Elantrze. Na tylnej kanapie nawet ja dotykam głową sufitu, mimo że jestem z tych o raczej przeciętnym wzroście. Przykro mi ale nie wyobrażam sobie na przykład czterogodzinnej podróży, w trzy osoby, w takich warunkach. Nowa Elantra to po prostu auto dwuosobowe w którym na tylne siedzenie wepchniemy od biedy dziecko.
Same fotele, zarówno z przodu jak i z tyłu są wygodne a na drzwiach i konsoli środkowej znajduje się masa tych zmyślnych schowków którymi zawsze emocjonują się dziennikarze motoryzacyjni.
Sytuacja z bagażnikiem nie jest już na szczęście tak dramatyczna jak z tylną kanapą. Dostęp jest niezły. Nie jakiś oszałamiający bo jednak próg załadunku jest dość wysoko, ale poza tym jest dobrze. Fajnym rozwiązaniem są zawiasy bagażnika przesunięte na boki przez co łatwiej jest chować spore walizki czy inne twarde pakunki. Sama przestrzeń ładunkowa jest foremna i łyknie ponad 480l czyli tyle samo co o klasę większe Volvo S80. In Plus.
Zajmując pozycję za kierą, w oczy rzucają się strasznie tandetnie wyglądające materiały wykończeniowe. Nie żeby takie były bo są zupełnie porządne i nie skrzypią. Po prostu tak wyglądają. Dużą zaletą Hyundaia jest obecność normalnego, analogowego ręcznego. Nienawidzę tych elektronicznych wynalazków z VW w których żeby zwolnić hamulec postojowy muszę....nacisnąć hamulec. Brawo germańscy oprawcy właśnie zrobiliście kur...e z logiki. W Elantrze mamy zwykłą dźwignię którą zwalniamy przez opuszczenie. Prostota. Ogarniętość. Doskonałość.
Niestety dalej nie jest już tak różowo. Nie wiem czy jestem głupi czy ułomny ale nie byłem w stanie tak ustawić kierownicy żeby nie zasłaniała mi wskaźników. Niestety dla Hyundaia istnieje po prostu możliwość że zostało to po prostu skaszanione i kiera zwyczajnie zegary zasłania. Do tego dochodzi zupełny brak widoczności przy skrętach w lewo spowodowany szerokimi słupkami przednimi i zintegrowanymi z nimi lusterkami. A wystarczyłoby przenieść je na drzwi tak jak to od dawna z powodzeniem robi na przykład Peugeot.
Ciasno jest nie tylko z tyłu ale i w nogach z przodu. Można się oczywiście odsunąć od kierownicy ale wtedy trzeba by mieć chyba ręce szympansa żeby do czegokolwiek dosięgnąć. Nie wspominając o tym że eliminuje to skutecznie jakiekolwiek resztki przestrzeni z tyłu.
Pod prawą ręką znajdziemy sześciobiegową skrzynię ręczną będącą jednym z jaśniejszych punktów auta. Chodzi cicho i precyzyjnie a rozplanowanie biegów jest intuicyjne. Co oznacza że wstecznego nie wrzuca się lewą ręką do tyłu i w dół przez prawe ramie trzymając się za nos. Sześć biegów pozwala cały czas trzymać sensowne obroty.
Problem stanowi jednak silnik z którym zestawiona została przekładnia. 1.6-litrowa wolnossąca jednostka to jedyny silnik w gamie. Na papierze generuje sensowne 135 KM co powinno pozwolić na dynamiczne rozpędzanie Hyundaia. Powinno. Niestety rzeczywistość szybko rewiduje te oczekiwania. Auto nie jedzie zupełnie a operacje gazem trzeba przeprowadzać iście binarnie to znaczy albo jechać z gazem w podłodze albo odpuszczać zupełnie. Hyundaiowi brakuje dynamiki nawet powyżej 3 tys. obrotów, przyśpiesza długo a powyżej 2,5 tys. zaczyna generować nieprzyjemny dla ucha hałas. Poza tym posiada wtrysk bezpośredni co właściwie wyklucza zagazowanie go.
Hyundai oferując Elantrę w jednej, kiepskiej wersji silnikowej właściwie zabija ten model i skazuje na bycie niszowym. Dlaczego takim problemem byłoby dołożenie do gamy silników z amerykańskiej wersji tego modelu wśród których są jednostki z serii Nu o pojemnościach 1.8 i 2.0 i mocach 148-174 KM. Myślę że znacząco poprawiłoby to dynamikę tego dosyć udanego w sumie sedana i w konsekwencji zwiększyło sprzedaż.
PLUSY:
- dynamiczny, nowoczesny wygląd
- duży, pojemny bagażnik
- świetna skrzynia biegów
- "analogowy" ręczny
MINUSY:
- zerowa widoczność do tyłu
- słaby, mało dynamiczny silnik
- mało miejsca w kabinie
- kierownica zasłania zegary
Podsumowując, Elantra to samochód świetnie wyglądający z zewnątrz ale ciasny w środku i dość powolny. Do tego widoczność do tyłu jest żenująca. Trudno powiedzieć czy sam wygląd jest czymś dzięki czemu można polecić auto. Zależy do czego go potrzebujesz. Jeśli twoim celem jest zaimponowanie sąsiadowi przez postawienie samochodu na drajwłeju w swoim nejberchudzie to śmiało. Bierz Elantrę w ciemno. Jeśli jednak oprócz estetyki ważna jest dla ciebie użyteczność i własności jezdne to poważnie się zastanów.