ta historia zaczyna się kilka lat temu kiedy to ktoś ogrodził wielki kawał łąki w sąsiedztwie salonu Renault w Konstancinie. Łąka jak łąka. Nic specjalnego się z nią nie działo. Potem pojawiła się kostka brukowa, zaczęły powstawać jakieś baraki/garaże/uj wie co. Generalnie zapowiadało się na rozkręcenie jakiejś działalności gospodarczej typu salon urody czy sklep z sadzonkami, jakich pełno w pobliżu. Druga ewentualność była taka że oto powstaje kolejna Biedronka, co byłoby o tyle dziwne że jedna stoi już sobie po drugiej stronie ulicy.
Auta stały, nikt z przejeżdżających główną ulicą włącznie ze mną się nimi nie interesował. Wiecie jak jest, wtopiły się generalnie w otoczenie. Obok zaczął powstawać kolejny wielki supermarket i wszyscy jakoś zapomnieli o komisie.
Kilka dni temu jechałem tamtędy na rowerze pierwszy raz od naprawdę dawna. Klasycznie rozglądałem się za jakimiś fajnymi furami do sfotografowania. No i bach (Jak w tym dowcipie z brodą. Idzie Mozart i Bach, hłe hłe hłe widownia ryczy ze śmiechu). Moje gałki oczne padły na feralny komis którego tak skutecznie nauczyłem się nie dostrzegać. A czego tam nie było.
Nie wiadomo jaki kataklizm się tu wydarzył ale obecnie komis prezentuje stan ogólnego zapuszczenia, biodegradacji, nędzy i marazmu. Cały teren zarośnięty jest roślinnością mocno stepową z której gdzieniegdzie wyłaniają się owe "luksusowe samochody z USA". Widok iście piękny.
Generalnie dostęp jest utrudniony i foty cykać trzeba ze sporej odległości stąd jakość za którą z góry przepraszam.
Oprócz dużej ilości Jaguarów w komisie rosną także Mercedesy, Nissan Quest, sporo Jeepów i Voyagerów. Jest nawet jeden Dodge Durango i ze dwa Dodge Ram.
Uwagę zwracają zakitrane z tyłu podwórka wypalone wraki Jagów i czegoś na kształt Renault Kangoo. Czy z tego robi się te luksusowe samochody? Jeśli tak to trudno się dziwić że nikt ich nie chciał kupować.
Wśród morza aut zagranicznych jest także polski akcent w postaci dwóch zrupieciałych Lublinów
A tu mój prywatny faworyt. Jaguar S-type, zarośnięty tak że ledwo wystaje zza trawy. Uważni mogli go zauważyć na drugim zdjęciu.
Rzut gałką oczną od tyłu.
Ten napis w tle jest dość wymowny...
Generalnie jak patrze na ten komis to kojarzy mi się z tą historią o Lexusie wyciąganym z krzaków, opisaną na Złomniku(O TĄ). Ciekawe czy te samochody też ktoś tak kiedyś uratuje.
To już wszystko na dziś. O sytuacji w komisie informować będziemy na bieżąco. Oddaje głos do studia w Warszawie.
Bardzo, bardzo mocne!
OdpowiedzUsuńAle Szczecin nie gęsi, i też swój taki zakątek ma (w wersji mini):
https://www.google.pl/maps?q=Gda%C5%84ska+16B,+Szczecin&hl=pl&ie=UTF8&ll=53.405426,14.597611&spn=0.010899,0.01929&sll=52.025459,19.204102&sspn=11.531286,19.753418&oq=gda%C5%84ska+16&t=h&hnear=Gda%C5%84ska+16B,+Szczecin,+Wojew%C3%B3dztwo+zachodniopomorskie&z=16&layer=c&cbll=53.405748,14.592826&panoid=JDdF5wX9AvyDkp49s1ek-g&cbp=12,219.88,,0,14.84
Fajne te dwie generacje Voyagerów obok siebie. A na tej Felicji to myślałem że jest napisane "Auto Koneser" w pierwszym momencie :)
UsuńTaki stan utrzymuje się jakoś od lat 90-tych. Tylko fury się zmieniają - ale najczęściej Windstary, Voyagery, Firebirdy. Zawsze w takim "kolekcjonerskim" stanie, zawsze po dobrych kilka lat.
UsuńA może to jaka dziupla?
OdpowiedzUsuńMatko, nic nie piszę już, bo mnie znajdą a potem oskarżą o współudział.
Nie można wykluczyć takie możliwości w sumie
UsuńGłupie to w sumie... zamiast wyprzedać te auta po totalnie niskich cenach i odzyskać choć część zainwestowanych pieniędzy, to po prostu zostawiono je na zgnicie.
OdpowiedzUsuńAle relacja fajna!
Widać właściciel się widocznie załamał i stwierdził że nie chce tych aut nawet na oczy widzieć. A jak najprościej to zrobić? Zarosnąć je trawą :)
UsuńA ja, ponieważ już nieraz doświadczyłem przyjemności obcowania z polskimi realiami urzędniczymi/prawnymi, stawiam na problemy prawne - pewnie w tzw. międzyczasie zmieniła się interpretacja przepisów celnych/podatkowych/VAT/akcyzowych (niepotrzebne skreślić) i człowiek który wyrzygał niemałą kasę na interes życia, został z ręka w nocniku. I zapewne ani fur nie może sprzedać, ani utylizować, ani nic, a (stawiam na taka opcję) w oczach urzędniczych jest zwykłym złodziejem/oszustem....vide np.: Roman Kluska ;-)
UsuńWidziałem, że w zeszłym roku przed świętami na tym placu sprzedawane były choinki. Widok świetny, Jaguary obstawione choinami :-) może właściciel próbuje się odbić w innej branży ;-)
UsuńA rzeczywiscie. Zapomnoalem o tym zupełnie. Racja.
UsuńKonesuarstwo wyższych lotów - nasprowadzać żelastwa i zacząć gnić.
OdpowiedzUsuńI to nie byle jakiego żelastwa tylko "LUKSUSOWYCH SAMOCHODÓW Z USA". Prestiż-o-meter poza skalą...
UsuńFajny postapokaliptyczny klimacik jest też na opuszczonej stacji benzynowej we Włochach. Byłem, fociłem, będzie, ale to dopiero za czas jakiś.
OdpowiedzUsuńO! Nie byłem, nie kojarzę. Czekam na relację w takim razie :)
Usuń