czwartek, 30 stycznia 2014

That's how we roll: P jak prestiż, P jak Peugeot

"Hej stary, słyszałem że nie pijesz?"
"No, raczej niespecjalnie a co?"
"Super, wezmę jutro furę na imprezę to mnie odwieziesz..."
Jako że, znajomy (nazwijmy go L.) mieszka niedaleko mnie to chcąc nie chcąc postanowiłem się zgodzić. Kiedy razem z L. w środku nocy wytoczyliśmy się na parking (tzn. najbardziej wyskokowym napojem w moim wykonaniu była woda z bąbelkami więc akurat ja szedłem prosto) okazało się, że będę miał okazję poprowadzić wiśniowego Peugeota 407. Nie powiem, że nie kojarzyłem charakterystycznej sylwetki. W sumie stosunkowo często, jak na auto francuskie do których polaki-cebulaki mają wyjątkową awersję, pojawia się na ulicach naszych miast.
Ruszyliśmy. I...stało się! Zakochałem się...zakochałem się we francuskiej limuzynie z idiotycznie małym prześwitem. Ale cóż poradzić, miłość podobno jest ślepa.

NIE KUPUJ BO FRANCUSKIE. SIĘ ZEPSUJE I WYBUCHNIE I URWIE CI RENKE I NOGE
Peugeot 407 został zaprojektowany jako alternatywa dla wprowadzanego ówcześnie na rynek Passata B6. Skierowany był do ludzi którzy nie wierzyli w stereotypy dotyczące francuskich aut a jednocześnie trochę obawiali się osławionej "królowej lawet" czyli Laguny II. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że inżynierowie PSA nie zrozumieli prostego faktu. Z VW i jego przebojami rynkowymi(Golf, Passat) nie da się walczyć, można tylko minimalizować ich skutki. Ten sam problem miał zresztą model 307 i obecnie 308 które próbują wybić z rynku "das auto" czyli Golfa. 407 zdobył sporą popularność ale nie zdołał zająć miejsca Paska.
Wogóle 407 to dość śmieszne auto, pod pewnymi względami. Wsiadasz i nim się obejrzysz zaczynasz kombinować:czy ja podjadę pod ten krawężnik? może by tak bardziej ukosem? A ta zaspa śnieżna, dżizus, zaraz zaryję podowziem...Jasiu, wysiądź tu i idź do przedszkola na piechotę bo tam na tej uliczce obok to tyle progów zwalniających, nie wiadomo czy tatuś da radę. A wszystko przez to, że ktoś zaprojektował limuzynę z idiotycznie niskim zawieszeniem ale z dłuuuugaśnym przodem, za to na tylnych miejscach ledwo zmieszczą się krasnoludki.

Czaicie te proporcje?
Nie przeszkadza to oczywiście Peugeotowi, być 3000 razy piękniejszym i ciekawszym wizualnie od nudnego Passata. Prawda jest też taka, że w przypadku użytkowania go przez maks. 2 osoby jest to niezwykle użyteczne auto. Użyteczne, i przede wszystkim wygodne. Kiedy wsiadamy za kółko, przekręcamy kluczyk (ma normalny kluczyk a nie takie g... jak w Pasku B6) i ruszamy nasza dalsza podróż jest czystą przyjemnością. 407 nie przejeżdża przez nierówności, on przez nie przepływa. Przy 30 km/h płynnie wsuwa się na próg zwalniający, równie nieodczuwalnie się z niego zsuwa i... wtem przedni zderzak zalicza kontakt pierwszego stopnia z asfaltem sypiąc dookoła iskrami. No ale o tym już było. Tak czy siak zawieszenie, podobnie jak w poprzedniku, modelu 406, jest niesamowite. Oczywiście wielu powie że skomplikowane wielowahaczowe struktury zastosowane zarówno z przodu jak i z tyłu, są zbyt delikatne jak na polskie drogi. Cóż, jeśli ktoś używa samochodu do wjeżdżania w każdą dziurę na drodze to niewątpliwie należy się zgodzić. Nie oszukujmy się, ten model to nie SUV i nie sprawdzi się poza gładkimi asfaltowymi ulicami za to na trasie daje niezapomniany komfort jazdy, i za to go podziwiam.
W testowanym egzemplarzu, pod maską siedzi 125 konny silnik benzynowy o pojemności 1.8 litra. Całkiem żwawo rozpędza półtoratonowego sedana choć od czasu jakiejś drobnej usterki układu spalania przy ruszaniu auto ma dość irytującą tendencję do gaśnięcia. Zanim ruszy się z miejsca trzeba więc rozkręcić go do ok.2000 obrotów i dopiero puszczać sprzęgło. Poza tym 407 co jakiś czas gdy stoi się na jałowym biegu dziwnie wibruje. Ta jednostka napędowa to idealny wybór dla osób (mam cichą nadzieję że jest ich jak najmniej prawdę mówiąc), które pragną przerobić swojego Peugeota na gazik.

Na rynku wtórnym w przypadku tego modelu dominują znakomite turbodiesle, z naciskiem na podstawowe wersje 1.6 HDi (109 KM) i 2.0 HDi (140 KM). Obie jednostki znane są z dobrej kultury pracy,dostatecznych osiągów i sporadycznych usterek. Problemem przy przebiegach typu 200-300 tys. kilometrów (musicie pamiętać że najstarsze egz. mają niemal 11 lat...) mogą być świrujące wtryskiwacze.
Silniejsze diesle typu 2.2 HDi Biturbo o mocy 170 KM czy 2.7 HDi V6 to już wyższa szkoła jazdy zwłaszcza jeśli chodzi o koszty części i regeneracji turbo. Chociaż prawda jest taka, że jeśli ktoś ma pieniądze na serwis to inwestycja z pewnością zwróci się w znakomitych osiągach, a miny chamów w Audi wyprzedzanych na trasie Płock-Inowrocław będą bezcenne.
 To zero w środku to sprytnie ukryty przycisk do otwierania bagażnika
Ryjek charakterystyczny dla Pugów z drugiej połowy ostatniej dekady
 Pomówmy teraz o wnętrzu, jako że ono jest ważne a często najważniejsze. W końcu, prowadząc auto nie oglądamy go z zewnątrz czy spod maski a zza kółka właśnie. Cóż, nie owijając w bawełnę, przestronnie nie jest. Siedzi się nisko, skrzynia blisko ręki, biegi zmienia się wygodnie. Jest przytulnie, kierowca czuje że jest częścią samochodu. Ja osobiście, lubię takie wnętrza ale osobom o większych gabarytach może nie być zbyt wygodnie.
Peugeot 407 wyposażony był, jak na swoje czasy, bardzo obficie. Nawet podstawowy pakiet Presence (z którym mamy do czynienia w przypadku egz. testowego) obejmował m.in. ABS, ESP, sześć poduszek powietrznych, centralny zamek, elektryczne szyby, automatyczną klimatyzację , a także radioodtwarzacz z możliwością odtwarzania płyt MP3. W pakiecie Premium dołączała do tego aut. klimatyzacja dwustrefowa i dodatki skórzane.
Konsola środkowa mimo zalewu przycisków i guziczków jest łatwa w obsłudze i czytelna a pomarańczowe zegary kojące i miłe dla oka, nawet na dłuższych trasach. W przeciwieństwie do niszczącego oczy i gwałcącego świadomość "electric blue" stosowanego w Volkswagenach.

Podsumowując, Peugeot 407 to auto w którym się zakochałem. Idealne na długie przejazdy autostradami, na codziennych dojazdach do pracy zwłaszcza warszawskimi drogami zwyczajnie się marnuje. Jeśli ktoś ma sentyment do aut z kraju nieużywanych karabinów (heh dowcip z brodą) i kasztanów z placu Pigalle należy go zdecydowanie polecić. Za dbanie, fachowy i natychmiastowy serwis oraz nie-sowiecką eksploatację, 407 odwdzięczy się natychmiast, przywołując uśmiech na twarz właściciela i grymas typowo polskiej zazdrości na twarzy tego Kowalskiego spod pietnastki co to ostatnio Passata w teesiku z rajszu sprowadził.
_____________________________________
Postanowiłem wprowadzić, jednakowe kryteria oceniania dla wszystkich testowanych aut. Do zdobycia jest 5 gwiazdek.
*-złom! antidotum nieznane naturze!
**-oczko wyżej niż Łada Samara
***-można się przejechać gdy przejechać się trzeba
****-zaprojektowali to dobrzy i mądrzy ludzie
*****-zdobycz cywilizacji na miarę koła
____________________________________
PEUGEOT 407 OTRZYMUJE OCENĘ:****1/2

Masz ciekawe auto, które moglibyśmy przetestować? Chcesz zrobić ze swojego klasyka, samochodu gwiazdę internetu? Napisz do nas na OPCWAW@GMAIL.COM

8 komentarzy:

  1. 407ka 407ką, ale ja świruję gdy zobaczę jego poprzednika w coupecie. Toż to odzwierciedlenie motoryzacyjnego piękna, kunszt sztuki projektowania nadwozi. Boski, ponadczasowy. Pragnę! :)
    Nie mówię, że 407 jest brzydki. Akurat w nich podobają mi się "skrzela rekina" w zderzaku (mówię o Coupe). Ale i tak 406 jest no... po prostu ładniejszy. Szkoda tylko, że ma już swoje lata, co przy trwałości Peugeotów jest bardzo istotne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat prawda że jeśli chodzi o kunszt projektowania nadwozi to 406 Coupe jest klasą samą w sobie, ideałem wręcz.

      Usuń
  2. PeeS: A mój Maluch jaką dostał ocenę? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tył już nie bd przydzielał ale takie mocne ***1/2

      Usuń
  3. Oj pozwolę się trochę nie zgodzić z zachwytami nad 407. To fajne, bardzo ładne auto, ale istnienie Citroena C5 właściwie przekreśla u mnie szanse Peugeota na to bym go kiedykolwiek kupił. Komfort w C5 jeszcze większy, a problemów z prześwitem brak. Ceny właściwie te same. No i ja mam sentyment do Citroenów :).
    Plusem tej 407 jest jednak, że to jedyny model Peugeota, na którym ten gigantyczny wlot powietrza dobrze wygląda. A nie jak np. w 207, które nawet w poszerzonej, rajdowej wersji S2000 ma absurdalnie szeroko rozdziawiony ryj.
    PS "przedni zderzak zalicza kontakt pierwszego stopnia z asfaltem sypiąc dookoła iskrami. " iskry? z plastiku? ;) Wiem, czepiam się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam z tymi iskrami to licencia poetica żeby bardziej dramatycznie było :)

      Usuń
  4. Zawsze lubiłem Peugeoty, kiedyś moja rodzinka posiadała m.in epicką 605tkę.
    407 byłoby naprawdę bardzo spoko, gdyby tylko przesunęli przednią oś bardziej ku przodowi. Nie wiem w czym był problem, teoretycznie da się przecież zrobić krótki przedni zwis i przedni napęd. A tak postawili na naprawdę dziwne proporcje. Na pewno udało im się stworzyć bryłę, która jest bardzo rozpoznawalna - to trzeba im przyznać.
    Podobnie jak Yossarian uważam, że obecne C5 jednak wygrywa. Ma orgazmicznie piękne wnętrze, a do tego jeszcze to hydro w opcji. U mnie auto numer jeden, jeśli chodzi o wszystkie nowe i prawie nowe Francuzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak, C5 nie dane mi się było przejechać, jeszcze...bo jakiś kuzyn znajomej ma więc może jakiś mały teścik bym urwał. Ja z kolei darze sentymentem Peugeoty właśnie ale to ze względu na dobre wspomnienia. Miałem może z 8-9 lat i byłem przez rodzicieli wożony Sieną. Kiedyś przyjechał do nich znajomy 605 właśnie i dla mnie wtedy wyglądała jak auto z innego świata.

      Usuń