Sesja sesja i po sesji. Zapowiada się na więcej wolnego czasu co oznacza powrót w miarę regularnych wpisów. Przykro mi, że was tak zaniedbałem no ale cóż. Edukować się trzeba.
Bardzo staranną edukację z dziedziny ekonomii odebrali za to bohaterowie dzisiejszego wpisu. Jak wiemy mantra każdego inwestora brzmi: "kup tanio, sprzedaj drogo". Według niej wielu ludzi zbiło np. giełdowe fortuny, a w gimnazjaliści uczą się jej na podstawach przedsiębiorczości. Polscy handlarze nie są głupi i także stosują się do tej jakże ważnej zasady. W końcu jakoś trzeba rodzinę wyżywić.
Poza tym dzisiejszy odcinek powinien się nazywać bardziej jastrzębie olxu bo tamże dzieje się cała akcja, no ale nazwa jest nazwa!
Generalnie niezbyt lubię termin "spekulacja" bo kojarzy mi się z głęboką komuną, badylarzami itp. Rozumiem że każdy chce jakoś na życie zarobić, a wolny rynek ma to do siebie że jeśli coś znajdzie kupca w danej cenie to znaczy że tyle powinno kosztować. Tyle tylko że istnieje delikatna różnica między "zarabianiem" a "dymaniem niezorientowanych klientów ile wlezie" (to drugie zresztą od lat uprawia firma Apple, cóż uczymy się od najlepszych).
Wczoraj na olx.pl wypłynął Austin Maestro. Elegancja, turkusik, czarne blaszki. Za sprawny i ubezpieczony samochód sprzedający chciał 700 zł. Pismo nosem wyczuli oczywiście handlarze którzy na złamanie karku pognali do Gorzowa Wielkopolskiego aby nabyć auto. Kilka godzin później wystawili je po raz drugi a cena poszyyyybowała w przestworza, osiągając poziom 4900 zł. Good job, panowie, good job.
Oznacza to że przebitka jaką winszują sobie nowi właściciele za przewiezienie auta kilkaset kilometrów to 4200 zł lub 700%.
Jest to praktyka szkodliwa z jednego bardzo prostego powodu. Rynek zbytu na tak nietypowy pojazd ogranicza się do kilkunastu osób. Z których żadna nie kupi go za prawie 5 tys. zł. Oznacza to, że zupełnie dobry Maestro (nie sądziłem że da się to napisać w jednym zdaniu) zostawiony zostanie na marnację i najprawdopodobniej zgnije gdzieś pod płotem. Podobny casus był niedawno z Fiatem 131 spod Pszczyny którego handlarze próbowali opchnąć dwa razy drożej niż dzień wcześniej kupili. Mirafiori pałętało się potem po olx i otomoto przez dobre pół roku. A wystarczyło by krzyknąć realniejszą cenę. Zadowoleni byliby i handlarze, którzy by cokolwiek zarobili, i klienci bo kupiliby sobie furę. Na scenę spada deszcz cebuli. Kurtyna.
Jak śpiewano za okupacji:
"Teraz jest wojna, kto handluje ten żyje"
Wojny jeszcze nie ma ale jak widać niektórzy zaczęli się na nią przygotowywać...
Ten wpis nie ma więc także walor informacyjny. Dzięki niemu wiesz że możesz stargować cenę na 1200-1500 zł a handlarze i tak spokojnie swoje zarobią. Nie dziękuj tylko łap za telefon i grzej lawetę...